Project Image

Pieter Cleppe, szef Open Europe, eurosceptycznego think-tanku, wskazuje na kilka kwestii związanych z realizacją niemieckiego planu porzucenia technologii energetycznych zależnych od węgla. Jak zaleciła specjalnie powołana Komisja Węglowa, uniezależnienie od węgla nastąpi w Niemczech nie później niż w 2038 roku. Temat ten rodzi wiele pytań o możliwość dokonania tak radykalnego zwrotu w tak krótkim czasie w kraju silnie uzależnionym od przemysłu węglowego . Po pierwsze, Niemcy są krajem o najwyższych cenach energii elektrycznej dla użytkowników końcowych. Szybka transformacja sektora energetycznego nieuchronnie pociąga za sobą wysokie koszty, które ostatecznie poniosą odbiorcy energii. Kolejne ryzyko wiąże się z kwestiami bezpieczeństwa energetycznego; Niemcy są jedynym przykładem kraju, który zdecydował się prawie jednocześnie zrezygnować z technologii węglowych i jądrowych. Bez ogromnej pojemności magazynowej, źródła odnawialne nie mogą stanowić stabilnej i niezawodnej podstawy do funkcjonowania systemu elektroenergetycznego. Co więcej, zwolennicy wycofywania węgla wspominają o elektrowniach gazowych jako substytutach jednostek węglowych - jednak technologie spalania gazu również emitują CO2 i oczekuje się, że tak jak obecnie węgiel znajduje się pod presją polityczną, ta sama przyszłość dotyczy gazu. Kwestionowana jest także neutralność środowiskowa odnawialnych źródeł energii. Na koniec autor podkreśla ogólne niedocenianie ulepszeń technologii węglowych, głównie w zakresie osiągalnej wydajności i rozwiązań ograniczających emisję CO2.